Tutaj możesz stać się postacią zrodzoną z legend, baśni i wszelkich dostępnych nam źródeł, i żyć jej życiem!
-Wybacz, po prostu otrzymałam zlecenie, żeby cię zabić - warknęła Ayeva - Ale daj mi powód, żebym miała tego nei robić, to cię zostawię - uznała
Offline
-Od początku powinnaś wiedzieć że tego się nie robi-powiedział zdołowany-rozumiem..wilkołak bo krzywdzi ludzi ale smok tylko mieszka w jaskini i zbiera skarby a owce je bo musi! To nie mucha że zeżre kawałek łajna i będzie szczęśliwy!-stwierdził że będzie bronić smoka
Offline
Dziewczyna również odczuła wyraźną różnicę w temperaturze ,ale zbliżyła się do miejsca w którym toczyła się walka. Stanęła obok nekomanty. - bry.. em.. mógłbyś mi wyjaśnić co się dzieje? - podrapała się palcem wskazującym po policzku
Offline
-Wiesz, dotychczas smoki, które miałam zabijać były raczej mało łagodne - uznała Ayeva - Paliły wioski i tak dalej, szukając jakiejkolwiek błyskotki... Ale jeśli ten jest niegroźny, dam mu spokój. Moje zadanie to bronienie ludzi przed potworami, a nie mordowanie niewinnych stworzeń - wciąż spychała z siebie smoka
Offline
-Paliły wioski bo ludzie zajmowały ich tereny. A błyskotki brały przy okazji by mieć z tego chociaż taką przyjemność. Ten sobie pewnie znalazł miejsce w krainie lodu bo tu nie ma ludzi! Smok to nie potwór.-powiedział i po chwili zwrócił się do dziewczyny obok
-Idiotka chce zabić smoka. Ale jej nie idzie, i dobrze.
Offline
-Mówiłam, po prostu dostałam zlecenie na twoją głowę. I mam jedną, więc chyba starczy, prawda?
Wskazała na hak przy pasie, na którym wisiała jedna ze smoczych głów.
-A poza tym, wierz mi, nekomanto, nie każdy smok jest w pełni władz umysłowych
Offline
-Wiesz, jak mówiłam, w sumie przyszłam po to, żeby go zabić, sądząc, że sprawia jakieś zagrożenie, skoro moją misja jest zabicie go. Ale jestem wiedźminką i nie mogę zabijać niewinnych - uznała, chowając swój miecz
Offline
-Powinieneś poszukac w karczmie - uznała Ayeva - We wschodniej części miasta. Ja tez tam idę, mam do pogadania z moim zleceniodawcą - powiedziała i ruszyła w kierunku miasta
Offline
-Serio? - rzuciła Ayeva, odwracając się do nekomanty - Cholera, muszę znaleźć sobie jakiegoś zwierzaka w mieście, moja klacz, Płotka, spadła w tę wielką dziurę... A ty prowadź, na pewno dam ci jakiś procent - uśmiechnęła się łagodnie.
Offline